wtorek, 4 czerwca 2013

Drakońska dieta skoczków?



Cześć :)
Też macie czasem takie dni, że ciągle jecie, a mimo to nadal jesteście głodni? Mnie to spotkało dziś. Od rana tylko jedzenie, jedzenie i... przyszedł mi do głowy pomysł, by napisać o dość kontrowersyjnym temacie jakim jest odżywianie skoczków narciarskich.
Zapraszam do czytania(najlepiej przygryzając coś dobrego :))!


Na początku tego roku dość dużą sensacją stały się zdjęcia norweskich skoczków zrobione im po wyjściu z sauny. 
"Zapadnięte klatki piersiowe, wystające żebra i mostek oraz cienkie jak patyczki ręce. Tak wyglądają idealni skoczkowie narciarscy, którzy dominują w Turnieju Czterech Skoczni. Rywale podejrzewają, że Anders Jacobsen (28 l.) oraz Tom Hilde (26 l.) głodzą się, by móc latać tak daleko "





Zdjęcia oburzyły wielu ludzi, którzy chyba nie zdawali sobie wcześniej sprawy z wielu wyrzeczeń jakich wymaga ten sport. 
Sportowcy raczej kojarzą się nam z umięśnionym ciałem i wysokokalorycznymi posiłkami. No cóż, skoki narciarskie są sportem wyjątkowym także i w tym aspekcie.


Przykładem bardzo ubogiej diety może być dieta Sebastiana Colloredo, który w dniu konkursu je batonik z płatków kukurydzianych i czekolady na śniadanie, sałata i garść ryżu na kolację. Jego motto zaś brzmi: "kilogram czyni różnicę".



(fakt, na zadowolonego to on nie wygląda ;p)


Głośno nagłaśniana była też kiedyś dieta Martina Schmitta. Skoczek ten o wzroście 182 cm i wadze 63 kilogramów jadł 1300 kaloriami dziennie, co stanowiło zaledwie połowę jego zapotrzebowania.





(może i jest wychudzony, ale nadal mnie pociąga ;d)


Nieciekawy los Svena Hannawalda, który po zdobyciu mistrzowskich tytułów trafił do kliniki, gdzie leczył depresję. Wszystko przez anoreksję...




Najbardziej szokująca była dieta fina- Janne Ahonen chcąc być w Vancouver w świetnej formie przestrzegał diety zawierającej 200 kalorii dziennie. Aż niewyobrażalne. Dla mnie 2000 wydaje się mało ... Ciekawie czy w tym roku też będzie się tak odżywiał. 



Głośno też było a diecie Adama Małysza. Małysz mógł dziennie spożyć zaledwie 1500 kcal. Polski mistrz jadał cztery posiłki dziennie. Na śniadanie ciemne pieczywo, muesli, nieco jogurtu naturalnego i banana.
Jego specyfikiem była słynna bułka z bananem ;d " Bułka spożywana razem z bananem naprawdę posiada walory, które są niezwykle ważne dla utrzymania dobrej kondycji. Jak się okazuje, zarówno fizycznej jak i psychicznej." Więc nasz Mistrz wiedział co robi :)
Na osłodę dodam, że przez pół roku od zakończenia kariery, Adam przytył prawie 7 kg. Nareszcie może jeść na co ma ochotę. Należy mu się! 




Jak wygląda aktualnie ta kwestia u naszych polskich skoczków?

" Kamil Stoch ma 173 cm, a jego waga utrzymuje się na poziomie około 55 kg. Jak zapewnia Kruczek, ani lider jego drużyny, ani żaden z pozostałych reprezentantów nie musi się głodzić lub stosować innych drakońskich metod odchudzania i nie zaskoczy nas informacją o rozstaniu ze skokami z tego powodu.
– Nie ma się czego obawiać. My mamy problem w drugą stronę. Chłopcy są szczupli i muszą się pilnować, by nie ważyć za mało. To czasami trudniejsze niż pozbywanie się niepotrzebnych gramów – mówi szkoleniowiec.
Oczywiście nie znaczy to, że polscy skoczkowie mogą jeść co chcą i w nieograniczonych ilościach.Nie muszą za to katować się posiłkami, które nie pokrywają nawet połowy zapotrzebowania organizmu na kalorie."

Kamień z serca! 
Może i są chudzi, ale nie wychudzeni. Chcecie dowodów? Spójrzcie na moją poprzednią notkę :)
Sami nie raz wspominali, że lubią wypić piwo i pójść na pizze, więc nie może być aż tak źle ;d




Nie wiem jak wy, ale ja strasznie zgłodniałam od tej notki ;p Smacznego wszystkim głodomorom! 

                                                                                                                                        XOXO ;*

1 komentarz:

  1. No, cóż... Temat diet rzeczywiście kontrowersyjny, a patrząc na te zdjęcia, rzeczywiście wygladają chudziutko... Nie da się jednak ukryć, że muszą trzymać niską wagę, żeby latać dalej (choć za chudzi też nie mogą być, bo ich zdmuchnie. Tak przynajmniej mówi mi to, co wyniosłam z lekcji fizyki, choć nie było tego dużo...). Polacy jednak nie wyglądają jak kościotrupki, zresztą z tego, co można wyczytac z ich fanpage'u na Facebooku wynika, że na obiady nie narzekają.
    Uważam, że ważne jest nie to ile jedzą, ale co i w jakim stosunku z innymi. Na pewno dużo białka, ale trzeba wiedzieć z czym je łaczyć, żeby się dobrze wchłaniało. Czyli najlepszy przepis na wykarmionego i dobrze latajacego skoczka to dobry dietetyk :)
    Pozdrawiam,
    E_A

    OdpowiedzUsuń